piątek, 26 marca 2010

Kwiecień 2010 - spotkanie 27 marca 2010

P. W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Przyjdź Duchu Święty, napełnij serca Swoich wiernych.
W. I zapal w nich ogień Swojej miłości.
P. Ześlij Ducha Twego, a powstanie życie.
W. I odnowisz oblicze ziemi.
P. Módlmy się: Boże, któryś pouczył serca wiernych światłem Ducha Świętego, daj nam w tymże Duchu poznać, co jest prawe, i Jego pociechą zawsze się radować. Przez Chrystusa Pana naszego.
W. Amen.

Przyjdź Duchu Święty ja pragnę

O to dziś błagam Cię
Przyjdź w swojej mocy i sile,
Radością napełnij mnie.
Przyjdź jako Mądrość do dzieci.
Przyjdź — jak ślepemu wzrok.
Przyjdź jako moc w mej słabości.
Weź wszystko, co moje jest.
Przyjdź jako źródło pustyni.
Mocą swą do naszych dusz.
O niech Twa moc uzdrowienia,
Dotknie, uleczy mnie już.
Przyjdź Duchu Święty, ja pragnę,
O to dziś błagam Cię.
Przyjdź w swojej mocy i sile,
Radością napełnij mnie.
P. O Maryjo bez grzechu poczęta (trzy razy).
W. Módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.
Boże wszechmogący, stajemy przed Tobą jak niegdyś Samuel i prosimy: „Mów, Panie, bo słucha sługa Twój"! Daj nam łaskę głębokiego zrozumienia, byśmy mogli Twoje słowo pojąć i zachować całym życiem. Amen.
PISMO ŚWIĘTE
Ewangelia św. Jana 14,15-31.

ZDANIE DO POWTARZANIA W KWIETNIU
On was wszystkich nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem (J 14, 26).
KOMENTARZ DO PERYKOPY BIBLIJNEJ
Pięć rozdziałów w Ewangelii św. Jana opisuje wyda­rzenie w Wieczerniku. Mamy tu mowy pożegnalne oraz Modlitwę Arcykapłańską Pana Jezusa. Mowy pożegnal­ne skierowane są do uczniów. Pan Jezus przygotowuje uczniów na czasy pozornego triumfu ciemności. Cały rozdział czwartej Ewangelii św. Jana zawiera słowa po­ciechy i zachęty do mężnego przetrwania rozłąki z Je­zusem. Niech się nie trwoży serce wasze. Odchodzi przygotować dla nas miejsce w domu Boga Ojca. Apo­stołowie powinni być dobrej myśli, Jezus wróci. Nie zo­stawi nas sierotami. Odchodząc da nam Siebie w Du­chu Prawdy, Duchu Wspomożycielu, Duchu Pocieszycie-lu. Gdy Chrystus przebywał wśród uczniów, sam był dla nich obrońcą i wspomożycielem. Teraz obiecuje przy­słać Ducha Prawdy - Ducha Świętego. Jest to Trzecia Osoba Trójcy Świętej, która napełni uczniów i umocni ich w prawdzie.
Jezus przyjdzie do nas nie tylko na końcu świata - by sądzić żywych i umarłych, ale przychodzi do nas w Duchu Świętym, gdy jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, w unii mistycznej. Chrystus zapewnia, że kto zachowuje Jego przykazania, ten okazuje Mu prawdziwą miłość, a do ta­kiego człowieka Chrystus i Jego Ojciec przyjdą i uczynią sobie w nim mieszkanie. Duch Święty, który jest wspól­nym dobrem Ojca i Syna, nauczy uczniów wszystkiego i przypomni im wszystko, co słyszeli od Mistrza.
Apostoł Maryjny czerpie z Ducha Świętego energię. Duch Święty często wzywany poucza i pobudza do czy­nów apostolskich. Poddanie się Jego wpływowi zapewnią przeżywanie pokoju, który Chrystus zostawił swoim uczniom. Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą (\ J 3,18).
Dlaczego „uczynki"?
Jednym ze znaków czasów naszej współczesności jest łatwość i szybkość w przekazie słowa. Dokonuje się to m.in. dzięki nowym sposobom przekazu jak kompu­ter, internet itp. Obok pozytywnych stron tego zjawi­ska, które przyczynia się do ułatwienia wzajemnej ko­munikacji, lepszego przekazu informacji, trzeba też zo­baczyć i inne reperkusje. Zauważa się, że aktywność różnych mediów przyczynia się do tego, że słowo dzi­siaj traci na wartości. Niektórzy mówią nawet dzisiaj o bezsilności słowa.
Wiele jest pięknych, dobrych i mądrych słów, wiele wzniosłych i uroczystych deklaracji oraz zobowiązań, budzących nadzieję obietnic, ale jakże często są to tyl­ko same słowa, za którymi nie idą, niestety, czyny. Ktoś wyraził to obrazowo, że z wypowiadanych słów można usypać wielką górę, a z czynów ledwie mały pagórek. Nie tylko słowa coś mówią, ale jest także „mowa czy­nów"! l bywa, że słowa, owszem, mówią, ale ludzkie czyny - wręcz krzyczą! Te nasze czyny, chyba właśnie w obecnym czasie, głośniej i skuteczniej - tzn. bardziej przekonywująco wołają, aniżeli słowa.
Nie chodzi o przeciwstawianie słów i czynów, ale o to, by pomiędzy nimi istniała jedność, by słowa nie przeczyły czynom; by prawda zawarta w słowie ujaw­niała się także w tym, co człowiek czyni, l taka właśnie postawa zgodności pomiędzy tym, co się myśli, mówi i czyni powinna charakteryzować chrześcijanina - a więc ucznia Chrystusa.
Nasz Pan, jak przekazują nam Ewangeliści, Dobrą Nowinę głosił słowem, ale w nierozłączny sposób z tym nauczaniem były powiązane czyny: Leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości (por. Mt 9, 35). Te Jezuso­we czyny są jakby ilustracją i potwierdzeniem głoszonej Ewangelii miłości; a punktem kulminacyjnym - to naj­większy „zbawczy czyn", który przemawia w sposób wyjątkowy - a jest nim tajemnica Męki, Śmierci Krzy­żowej i Zmartwychwstania Pana Jezusa.
Natchniony autor Dziejów Apostolskich, przekazując nam mowę Apostoła Piotra wygłoszoną w domu setni­ka Korneliusza, zanotuje z tego nauczania o Jezusie, bardzo znamienne sformułowanie, że przeszedł On do­brze czyniąc (Dz 10, 38). Jest to jakby najlepsze stresz­czenie całego posłannictwa naszego Zbawiciela. Wpa­trując się we wzór, jaki nam zostawił Pan Jezus całym Swoim życiem, mamy iść Jego śladami, bo to Jezus ma nam w wierze przewodzić (por. Hbr 12, 2). A wyraźnie poucza nas też słowo Boże, którym powinniśmy kiero­wać się w naszym postępowaniu, że wiara bez uczyn­ków jest martwa (Jk 2, 26).
Czyn jest „objawieniem" osoby. Każdy jest taki, jakie są jego czyny. Te nasze czyny są konsekwencją zasad, którymi kierujemy się w życiu, albo też bywa, że niestety ujawniają brak właściwych prawideł życiowych. W życiu chrześcijańskim chodzi o takie czyny, które wyrastają z wiary poprawnie rozumianej i dojrzale przeżywanej -czyny miłości jako, że wiara działa przez miłością 5, 6).
Istota dojrzałości chrześcijańskiej polega na miłości; i też Boga i bliźniego mamy miłować czynem! Nie wy­starczą więc najszlachetniejsze uczucia, ani same tylko, choćby najpiękniejsze słowa. Nie ulotne wzruszenia i nie pustosłowie, ale ofiarna i wielkoduszna miłość Boga oraz czynna miłość bliźniego mają świadczyć o tym, że chcemy wiernie realizować Boże pouczenie: Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie (J k l, 22).
Naszym stale aktualnym zadaniem jest tworzenie syntezy wiary i życia, harmonizowanie modlitwy i czynu. Przed laty, bardzo znane były modlitewne rozważania Michela Quoista pt. „Modlitwa i czyn". Nasz kontakt modlitewny i sakramentalny z Bogiem, który jest dla nas życiodajny, ma owocować czynami miłości miłosiernej. Wielka mistyczka - św. Teresa z Avili (zm. 1582 r.) wska­zuje, że modlitwa jest na to, by z niej zrodziły się czyny.
„Katechizm Kościoła Katolickiego" bardzo wyraźnie wskazuje na konkretne możliwości czynienia dobra na­szym bliźnim - to uczynki miłosierne względem ciała-. głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przy­odziać, podróżnych w domu przyjąć, więźniów pocie­szać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać; oraz uczynki miłosierne względem duszy, grzeszących upo­minać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze ra­dzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. Jak widzimy z tego specyficznego katalogu, ta nasza czynna miłość bliźniego ma obejmować całego czło­wieka, który jest jednością psychofizyczną i ogarniać sytuacje życia ludzkiego.
Szczególnymi adresatami naszych czynów miłości mają być ludzie będący w trudnych sytuacjach mate­rialnych czy duchowych, których zwykle określamy mianem „ubogich", „potrzebujących". Nauczanie Pana Jezusa nie pozostawia tu żadnych wątpliwości; w opisie „Sądu Ostatecznego" Chrystus mówi jednoznacznie: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili (Mt 25, 40). A ci nasi bracia najmniejsi - to według Chrystusowej Ewangelii: głodni, spragnieni, przybysze, nadzy, chorzy, więźnio­wie. Zawarty w katechizmie wykaz uczynków miłosier­nych - to jakby forma konkretnej odpowiedzi na różne trudne sytuacje bytowe człowieka i jego potrzeby du­chowe, na które wyraźnie wskazuje Pan Jezus.
Dobrze wiemy, że w Kościele katolickim, z ustano­wienia samego Chrystusa, mamy siedem sakramentów świętych, które rozumiemy jako różne sposoby spotka­nia się z naszym Zbawicielem. Rozważając opis „Sądu ostatecznego" (Mt 25, 31-46) można ośmielić się sfor­mułować i taką refleksję, że jest też i „ósmy sakra­ment" oczywiście, odpowiednio pojmując to słowo „sa­krament". Tym niejako „ósmym sakramentem" jest spotkanie Chrystusa w człowieku cierpiącym, biednym, potrzebującym pomocy, a z takimi ludźmi wprost utoż­samia się Pan Jezus!
Res Sacra Miser- taki napis widnieje na froncie bu­dynku, który znajduje się w Warszawie, przy ul. Krakow­skie Przedmieście, w pobliżu Placu Zamkowego. Należał on kiedyś do Warszawskiego Towarzystwa Dobroczyn­ności, którego hasłem były te właśnie słowa: Res Sacra Miser co znaczy w jęz. łac.: Ubogi jest świętością. Obyśmy tak patrząc na ubogich i potrzebujących chętnie po­dejmowali wobec nich czyny miłosiernej miłości! U kresu naszych dni wszyscy będziemy sądzeni z miłości i według słów Pana błogosławieni będą ci, którzy potrafili usłużyć Jezusowi w braciach cierpiących, bo miłość Boga realizuje się w miłości bliźniego. Nie jest bowiem Bóg niesprawie­dliwy, aby zapomniał o czynie waszym i miłości, którą okazaliście dla imienia Jego (H b r 6,10).
Kiedy nie możesz wszystkiego, rób to, co możesz. Wiele czyni, kto czyni, co może. Jak wskazuje Ojciec św. Benedykt XVI: Miłości bliźniego nie można zlecić; nie może jej zastąpić państwo, ani polityka, mimo wszelkich swoich słusznych działań na rzecz złagodzenia biedy i pomocy socjalnej. Miłość bliźniego ciągle potrzebuje osobistego i dobrowolnego zaangażowania. (Benedykt XV! do austriackich wolontariuszy i pracowników insty­tucji charytatywnych, Wiedeń - 9 września 2007 r.).
Nasze czyny idą za nami w wieczność i do każdego z nas mówi Pan: Dam każdemu z was według waszych czynów (Ap 2, 23).
Zadanie: przeczytaj i przemyśl Mt 25, 31-46.
SPOJRZENIE NA MATKĘ BOŻĄ NMP Przybytkiem Ducha Świętego
Najświętsza Maruja Panna jest pierwszą chrześcijan­ką i charyzmatyczką napełnioną przez Ducha Świętego, który działa w Niej od Niepokalanego Poczęcia, poprzez Wcielenie Syna Bożego, pod wpływem Ducha Świętego wypowiedziała Magnificat będący proroctwem o po­wszechnym kulcie, jaki będzie Ją otaczał po wsze czasy. Teologowie stwierdzają: Maryja jest szczytowym mo­mentem poczynań Ducha Świętego w historii zbawienia; jest cała święta; wolna od wszelkiej zmazy grzechu; utworzona przez Ducha Świętego; ukształtowana jako nowe stworzenie.
Św. Maksymilian Maria Kolbe poucza, że NMP jest niejako uosobieniem Ducha Świętego. Uświęcające dzia­łanie Ducha Świętego czyni z Dziewicy Nazaretańskiej osobę nazywaną: Bogarodzicą, świątynią Ducha Święte­go, Pałacem Króla, Uświęceniem, Komnatą Słowa, Przy­bytkiem Słowa, Przybytkiem Pana, Pneumatoforą (Nosi­cielką Ducha Świętego), Arką Przymierza. Duch Święty działa przez Niepokalaną swą Oblubienicę, która jest po­średniczką wszystkich łask Ducha Przenajświętszego, gdyż stanowi z Nim jedność - stwierdza św. Maksymilian.
Nasze ułomne umysły z trudem uświadamiają sobie, kim jest Bóg Ojciec i Syn Boży. Niezdolni pojąć Ducha Świętego jako istotę, przedstawiamy Go w symbolu go­łąbka lub ognistego języka. Najświętsza Dziewica przez tajemniczy związek z Duchem Bożym przybliża Go nam, jest najkrótszą do Niego drogą. Bez najmniejszego sprzeciwu poddała się Jego woli. Zdaniem św. Bernarda z Clairvaux (czyt. Klerwó) - jeśli człowiek nie podda się kierownictwu Ducha Świętego - Ducha Jezusa Chrystusa, nie będzie zasługiwał na miano chrześcijanina. Opierając się na Piśmie Świętym stwierdzamy: 1. do Jezusa należą ci, którzy mają Ducha Chrystusowego; 2. działaniu Ducha Świętego poddajemy się przy chrzcie św.; 3. zasmucamy Go opierając się Jego natchnieniom. Możemy usłyszeć Jego wewnętrzny głos, ale nie w zgiełku i zamieszaniu.
Należy wyciszyć się wewnętrznie, uspokoić, modlić w milczeniu. Stary i Nowy Testament obfitują w cytaty zachęcające do wsłuchania się w głos Boga przemawia­jącego do naszych serc. Nie wystarczy słuchać, należy wypełniać najdrobniejsze życzenia Pana. Nie zapomi­najmy o Duchu Świętym mieszkającym w nas, a po­nieważ otrzymaliśmy Go od Boga, należymy już nie do siebie, lecz do Boga.
PATRON MIESIĄCA KWIETNIA
Św. Wojciech (23. kwietnia)
zob. w podręczniku R. A
Św. Wojciech - był to mąż święty i wielki nie tylko z modłów i umartwień, lecz z czynów wielkich, pełnych doniosłości historycznej. Był politykiem kościelnym na europejską skalę. Głosu jego słuchano nie tylko w rodzinnych Czechach, w spokrewnionej Polsce, ale w Niemczech, a nawet w Rzymie i w Paryżu.
Urodził się u schyłku pierwszego tysiąclecia, ok. 956 r. w Czechach. Kształcił się w szkole katedralnej w Magdeburgu na terenie Niemiec. Po nauce wrócił jako duchowny do Czech, a w 983 r., mimo iż miał dopiero 27 lat, został biskupem Pragi. Z racji na swoją bezkompromisowość w głoszeniu Ewangelii został wygnany przez mieszkańców Pragi i udał się do Rzymu, gdzie wstąpił do zakonu benedyktynów. Po kilku latach został jednak ponownie skierowany do Pragi. Głośny był jego spór w obronie chrześcijańskich niewolników wysyłanych do muzułmanów i ich wykupywanie z niewoli (kraje słowiańskie była wówczas ważnym źródłem niewolników). Ponownie został jednak wzgardzony przez swoich rodaków, a możni wymordowali większość jego rodziny.
Jakiś czas bywał Wojciech na Węgrzech, gdzie ochrzcił przyszłego króla Stefana I. Bywał na dworze cesarza niemieckiego Ottona III, którego był spowiednikiem, powiernikiem i doradcą. W czasie długich pobytów za granicą dał się poznać elitom ówczesnego chrześcijaństwa zachodniego jako człowiek wyjątkowej świętości. Młody cesarz Otton III, jak i papież Sylwester II mieli dla niego najwyższe uznanie. Wreszcie skierował swe kroki do Polski, zatrzymując się w Krakowie, w Opolu, a po przybyciu do Gniezna przyjęty został przez Bolesława Chrobrego z serdeczną gościnnością i czcią.
Jego celem nie był jednak pobyt na dworze księcia, a prowadzenie misji na północy, w kraju pogańskich Prusów. Udał się więc do Gdańska, gdzie przeprowadził masowy chrzest i rozkazał wycięcie świętego dębu, łodzią, osłaniani przez 30 wojów Chrobrego, Wojciech razem przyrodnim bratem Radzimem oraz prezbitrem Boguszą-Benedyktem dotarli do ziemi Prusów, najprawdopodobniej w okolicach Truso koło dzisiejszego Elbląga. Jednak już pierwsze spotkanie z Prusami okazało się niepomyślne, a misjonarze zostali zmuszeni do odwrotu. Kilka dni później, 23 kwietnia 997 roku we wsi Święty Gaj, niedaleko dzisiejszego Pasłęka, zostali zaatakowani. Św. Wojciech zginął śmiercią męczeńską.
Wykupione przez Bolesława Chrobrego za cenę złota zwłoki św. Męczennika złożone zostały najpierw w Trzemesznie, a potem w gnieźnieńskiej katedrze. Jego śmierć wywarła wielkie wrażenie w zachodnim chrześcijaństwie, dlatego już w 999 roku papież Sylwester II ogłosił Wojciecha świętym.
Przy jego relikwiach spotkali się w 1000 roku w Gnieźnie cesarz Otton III i Bolesław Chrobry - w obecności legata papieskiego. Zjazd Gnieźnieński miał zarówno znaczenie polityczne, gdyż zaowocował uznaniem państwa polskiego przez cesarstwo, jak i znaczenie kościelne, gdyż przy grobie św. Wojciecha została proklamowana pierwsza polska metropolia: Gniezno, w skład której weszły biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Arcybiskupem gnieźnieńskim został brat św. Wojciecha - Radzim.
ADANIE APOSTOLSKIE NA KWIECIEŃ
Uległość Duchowi Świętemu, Jego natchnieniom do czynów apostolskich.
WYKŁAD
Piąta rada Apostolatu Maryjnego
Odwiedź osobę chorą, samotną, przeżywającą smutek, zmartwienie, zwłaszcza śmierć członka rodziny. (...) We­selcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą (Rz 2, 5). W praktykowaniu tej rady posłużyć się można publikacją: ks. Franciszek Grudniok, „Blaski cier­pienia" (Wrocław 1988). Z własnego doświadczenia wie­my, jak wielką ulgę w cierpieniu przynosi pomocna dłoń. Trzeba jednak zwrócić uwagę na pewne momenty w nie­sieniu tej posługi. Należy dobrze zastanowić się nad każ­dą sytuacją, aby nie uczynić ryzykownego kroku dla do­bra tak osoby potrzebującej pomocy, jak i dla niosącej tę pomoc, aby uniknąć niepotrzebnych konfliktów z otocze­niem i niepotrzebnej krytyki i zarzutów, które się zdarza­ją. Należy postępować taktownie i delikatnie, o czym wszyscy wiemy.
Również nasza apostolska delikatność powinna podpowiadać nam, gdzie nasza pomoc jest zbawienna, a gdzie nasze odwiedziny są zbyteczne lub wręcz kło­potliwe. Działając w zgranym zespole, korzystając ze wskazówek opiekuna, unikniemy popełniania takich błędów. Powinniśmy podziwiać te Apostolaty w całej Polsce, które pielęgnują chorych, organizują opiekę le­karską i niosą pomoc na różne inne sposoby. Swoimi doświadczeniami Apostolaty te powinny podzielić się ze wspólnotą apostolską na łamach „Biuletynu Aposto­latu Maryjnego", do czego gorąco zachęcamy.
Przykład grup bardziej aktywnych zachęca do dzia­łania i zapoznaje z nowymi formami pracy apostolskiej. Grupy modlitewne powinny modlić się w intencji tych, którzy spełniają posługi wypływające z piątej rady.